Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna

Ujeżdżenie - Program na Brązową Odznakę ;)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Shetty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joanne
Właściciel Stajni



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:33, 30 Paź 2011    Temat postu: Ujeżdżenie - Program na Brązową Odznakę ;)

Postanowiłam ogarnąć trochę Shettiego. Kucyk już zdrowy i pełen sił ostatnio był po prostu objeżdżany bez większej pracy. Może jakieś drążki czy przejścia, jednak nic więcej. Stwierdziłam, że czas się wziąć do pracy. tarantowaty jeszcze w boksie jak zwykle pałaszował swoją ściółkę. Przydźwigałam potrzebny mi sprzęt i zacmokałam. Podniósł łepek, nastawił uszka i z zaciekawieniem podszedł bliżej. Pogłaskałam go po nosku, dałam kawałek marchewki i wyprowadziłam go na korytarz, następnie uwiązałam. Wzięłam miękką szczotkę i szybko przeczesałam w miejscach, gdzie znajdowały się jakieś zlepki, plamy itp, co wystarczyło, bo przy jego długiej, puchatej sierści więcej nie trzeba, wszystko gładko schodzi. Kopytka podał całkiem ładnie, zabierał mi tylko prawy przód i lewy tył, z czym jednak się zgrabnie uporałam. Został mi ogon, czyli część najgorsza, bo Shetty poprzez swoje zwyczaje zawsze miał w nim kilogramy słomy. Chyba zapasy robił na resztę dnia, by nie głodować. Chwyciłam grzebień i delikatnie, by nie powyrywać kłaków, ale stanowczo by je rozczesać uporałam się z kitą w 5 minut. Grzywkę i irokeza też lekko przeczesałam, po czym chwyciłam siodło, założyłam na grzbiet szetlanda, zapięłam popręg i podogonie (przez jego sadło byłam zmuszona go trochę poużywać), potem ogłowie i jesteśmy gotowi. Wychodzimy przed stajnię, podciągamy popręg, opuszczamy strzemiona i hop, już jestem na grzbiecie taranta.

Delikatne przyłożenie łydek i stępem jedziemy na półhalę. Z początku dałam mu luźną wodzę, ale z drugiej strony cały czas działałam delikatnie łydkami, nakłaniając go do żywego tępa. Troszkę się pokręciliśmy, troszkę poczłapaliśmy po śladzie, a jeszcze inną troszkę poświęciliśmy na przygotowanie do zakłusowania. Polegało to na dojeżdżaniu i napychaniu na kontakt, wyginaniu, robieniu większych i mniejszych kół, jakiś innych w miarę prostych figurach i przejściach. Zatrzymania i ruszenia, zakłusowania na parę kroków, wyczulanie na łydki.
W końcu sprawdziłam popręg, ruszyłam stępem pośrednim i ruszenie kłusem od lekkiej łydki i bioder. Z początku kłus anglezowany, duże koła,ósemki, przekątne i linie proste, potem włączyłam w obroty przejścia z stępem, wolty, serpentyny i ciaśniejsze ósemki. Shetty sprawował się dobrze, chociaż miał tendencję do zagryzania wewnętrznej wodzy i wykonywania kół zupełnie prostym, albo nawet odgiętym na zewnątrz. Przepracowałam to dokładnie, uświadamiając przy okazji, że łydki mają też działanie spychające. Nie było to proste, ale dobra praca się opłaca. Szetland szedł ochoczo do przodu, ładnie reagując na łydki i wodze, zrobił się skrętny i "w ręku", przejścia też wyglądały całkiem całkiem. Dużą część rozprężenia w kłusie poświęciłam na przejścia. Do stępa, z stępa, do stój, z stój. Na początku ciężko, u małego ze zmianami biegów nie jest tak łatwo. Z czasem zaczął jednak uważać i słuchać, a ja porobiłam parę przejść w różnych kombinacjach, następnie chwila stępa swobodnego i zaczynamy galop. Ruszyłam kłusem roboczym i wysiadując parę figur w końcu zagalopowałam w jednym z narożników i od razu na dużym kole pracujemy. Shetty jak to miał w zwyczaju tuż po wykonaniu przejścia zaserwował mi parę soczystych baranków, a gdy dostał po zadku strzelił nim taką pionówę, że tylko dzięki chwyceniu się przedniego łęku siodła nie wylądowałam na ziemi. Dostał jeszcze raz, oddał mniej, jeszcze raz, podrzucił zadkiem, a potem już posłusznie galopował po okręgu, parskając i machając ogonem niezadowolony. Półparadami ściągałam jego łepek w dół, łydką napychałam starając się pozbierać ogierka. Gdy odpuścił i skupił się na pracy, przestał tak pruć do przodu zjechałam z koła i jeździmy po śladzie, prostując się. Wystarczyło mocniejsze zamknięcie wodzy przeciwnej do krzywizny kucyka a ten hop jest prosty. Chociaż... w sumie wymagało to wyczucia, bo za mocne złapanie prowadziło do wygięcia się w drugą stronę. Zrobiłam jeszcze jedno duże koło i przejście do kłusa. Chaos. Płynne zagalopowanie i powtórka. Przygotowałam odpowiednio kucora i kłus. Bardzo dobrze. Pochwała, zmiana kierunku i galop w drugą stronę. Od razu po śladzie. Trochę prostowania, potem praca na kole i w końcu parę przejść. Zadowolona zwolniłam do stępa i przypomniałam sobie program na brąz.
Zebrałam wodze i jedziemy. Stepem wyjeżdżamy w A na linię środkową i zatrzymujemy się w X. Linia prosta, zatrzymanie ładne, z podstawionym zadem. Ukłon, ruszenie stępem. Przy C odbijamy w prawo i w M zakłusowanie. Ładnie, od lekkiej łydki. Jedziemy po śladzie do B, gdzie koło 20 m. Pilnowałam kucyka łydkami i wodzami, by niczym nie wpadł ani nie wypadł, a przy powrocie do B zagalopowanie. Shetty wyrwał do przodu, ale mocne zamknięcie w pomocach uspokoiło go i zebrało do kupy. Spokojnym, równym galopem jedziemy aż do narożnika H-C, gdzie przejście do kłusa. Lekko chaotyczne, ale do zniesienia. Elegancko wyjeżdżamy narożnik i przekątną MXK zmieniamy kierunek. Shetty był rozbudzony po galopie, ale udało mi się nie dać mu zagalopować w narożnikach, które bardzo wyraźnie go do tego prowokowały. Między nimi, przy literce A przeszłam do półsiadu i koło 20 m. Całkiem równe, ewentualnie nieco za małe, ale odrobinę. Potem jedziemy do B. Tam pół koła 20 m i zagalopowanie w E. Przyłożenie łydek i hop. Machnięcie łbem i energiczny, szybki galop. Zaczęłam go zwalniać, nie przechodząc jednak do kłusa. Udało mi się, ale musiałam chwilę się powtarzać. Dogalopowaliśmy do narożnika M-C i tam do kłusa. Lepiej przygotowałam tarantowatego i ładne, całkiem spokojne przejście. Szybko zwalniamy kłus i w C usiadłam w siodło. Kłusem ćwiczebnym dojechaliśmy do E, gdzie zatrzymanie. Dość mocno od ręki, ale i tak całkiem całkiem. stoimy 5 sekund i ruszenie stępem pośrednim. Energiczny, szybki chód, lekkie podrygiwanie główką od strony ogierka. Przy K ruszamy kłusem, przy A na linię środkową, zatrzymanie w X. Ukłoniłam się i poklepałam malucha. Ten zaczął ciągnąć łepetynkę w dół, międląc wędzidło. Poklepałam go i kończymy.
Rozstępowaliśmy się na luźnej wodzy i wracamy do stajni.

Tam szybko rozsiodłałam Titka, schłodziłam mu nogi,wypielęgnowałam i zostawiłam w boksie, bo czekało mnie i tak jeszcze sporo pracy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Joanne dnia Czw 15:58, 19 Sty 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Shetty Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin