Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna

Skoki - praca na przeszkodach 100 i 110 cm (by Chocky)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Punio
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Joanne
Właściciel Stajni



Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 625
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:12, 12 Cze 2010    Temat postu: Skoki - praca na przeszkodach 100 i 110 cm (by Chocky)

Zapukałam kilkakrotnie w drzwi do domu Joanne- właścicielki uroczego kucyka Punia, z którym miałam dzisiaj potrenować na parcourze. Huk. Ktoś zbiega z schodów, podchodzi do drzwi i...
-Hej Joanne- uśmiechnęłam się ciepło gdy w progu drzwi stanęła dobrze znana mi rysualka. Jedyne co w niej się zmieniło to to, że była cała czerwona na twarzy.
-Coś się stało...?- zapytałam badawczo spoglądając na dziewczynę. Ta zaś zagryzła usta lecz zaraz uśmiechnęła się delikatnie.
-Tak to jest w 36* upał przebywać na dworze bez odpowiedniej ochrony olejków do opalania...- mruknęła. Myślę, że gdyby mogła to jeszcze bardziej by się zaczerwieniła. Aczkolwiek, to nie było możliwe. Pokiwałam głową, uśmiechając się współczująco. Joan dała mi potrzebne instrukcje co do poniaka i można było ruszyć do stajni. Zeszłam ze schodków i podjazdem udałam się do budynku. Odszukałam wzrokiem boks Punia i podeszłam do niego. Zacmokałam kilkakrotnie zaglądając w głąb. Karusek szamał sobie spokojnie siano, mlaskając przy tym. Zerknął na mnie spod czarnej grzywki, a właściwie nie na mnie tylko na to, co trzymałam w rękach. Duży, czerwony owoc zwany także jabłkiem. Wgryzł się w nie i zaczął chrupać, przymykając oczy. Myślę, że gdyby umiał mruczeć to właśnie by to zrobił.
-No, Punio. Zobaczę jaki z ciebie kuc sportowy- uśmiechnęłam się szeroko, zostawiłam swoją torbę pod boksem zaś do ręki wzięłam kantar i uwiąz. Wałach dał sobie założyć kantarek i dopiąć do niego uwiąz. Wyprowadziłam go na tak zwany "koniowiąz" gdzie naszykowany już był cały sprzęt oraz szczoty. Na pierwszy ogień poszły zaklejki. Na szczęście Punio nie był bardzo brudny, tak więc z brudem uporałam się w miarę szybko. Uczesałam jego grzywkę, wyczyściłam kopytka. Odszukałam również sprayu przeciwko owadom, dlaczego mają go niepotrzebnie zjadać? Spsikałam go i zaczęłam siodłać. Kantarek na szyję i ogłowiłam. Przyjął wędzidło bez problemu, więc poklepałam go po szyjce. Siodło z czapraczkiem na grzbiet, ochraniaczki na nóżki i był gotowy do zmagań na parcourze. Założyłam kask na swoją łepetynę, rękawiczki do kieszeni bryczesów i bat do łapska. Podciągnęłam popręg tak, by siodło się nie przesunęło podczas wsiadania i wyszłam z wałachem na parcour. Odwinęłam strzemiona, włożyłam jedną nogę do niego i siadłam miękko w siodło. Złapałam wodze na lekki kontakt, wypchnięcie z krzyża z pomocą lekkich łydeczek do stępa. Postanowiłam że nie będę biła kilometrów i niepotrzebnie robiła tysiące kółek tak więc już na początku zaczęłam kierować go wolty, około 20m. Przyłożyłam wewnętrzną łydkę i obciążyłam mocniej ową stronę. Pilnowałam również by karusek ładnie się wygiął. Okrążyliśmy spokojnie parcour, robiąc między przeszkodami slalomy, w narożnikach wolty. Gdy już porządnie się rozstępowaliśmy podciągnęłam jeszcze popręg i luźny kłus, cały czas na lekkim kontakcie. Maluszek wyciągał nogi do przodu, łebek niosąc nisko. Po kilku kółkach luźnego kłusika zebrałam wodze, powoli, nie gwałtownie i tak jak w stępie ćwiczenia na woltach. Co ćwiczenie Punio był coraz bardziej skupiony na moich poleceniach i jeździło nam się coraz to lepiej. Na woltach ładnie się wyginał i nie gubił nigdzie zadka. Wjazd na ścianę i zaczęłam manewrować wodzami i łydkami, by go nieco pozbierać. Po chwili mały niechętnie się pozbierał i kłusował po ścianie. Przekątna (zmiana kierunku) i ćwiczenia z wydłużeniem i zbieraniem kroku. Po kilku minutach dałam mu spokój z ćwiczeniami ujeżdżeniowymi i zrobiliśmy coś bardziej "w temacie" najazd na cavaletti z obu stron. Młodocian niemal przez nie przefrunął. Powtórka z obu stron wjazd na ścianę półparada i zagalopowanko na lewo. Karus podrzucił zadem kilkakrotnie, za co dostał bata za łydkę. Skulił uszy, przeżuł wędzidło lecz galopował dalej. Parskał równo, co można było porównać do słodkiego chrumkania. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Foule miał krótkie, lecz zdecydowanie mocne. Pracował zadkiem, po pogalopowaniu kilku kółek wolty. Niedostatecznie przypilnowałam go, ponieważ zamiast zrobić wolty- zmieniliśmy kierunek. Ponowne użycie bata i powtórka. Teraz znów mimo wielkiej ochoty na ów wybryk, zrobiliśmy ładną, kształtną woltkę. Zmiana kierunku, po trzy zagalopowania, wolta i dychnięcie w stępie na luźnych wodzach. Odnalazłam wzrokiem niskiego, 30 cm krzyżaczka którego będziemy skakali na rozprężenie z kłusa. Po chwili łyda i najazd na ową przeszkodę. Energicznym kłusikiem najechaliśmy na przeszkodę, oddałam wodze, łyda i półsiad. Punio odbił się mocno i przefrunął nad "olbrzymem". Pochwaliłam go i najazd z drugiej strony. Równie dobrze oddany skok. Podwyższyliśmy stawkę- 50 cm stacjonata. Dał mi do zrozumienia, że takie przeszkody nie robią na nim wrażenia. Wjazd na ścianę, wypchnęłam go z bioderka+ lekka łyda do galopu. Kółko i najazd na 60 cm krzyżaka ze wskazówką. Żywy najazd, leciutkie zawahanie aczkolwiek lekki skok Wzrokiem pobłądziłam za czymś wyższym- tym razem 70 cm stacjonatą, lekko po skosie. Wysłałam go do przodu. Wałach postawił uszy na sztorc mierząc wzrokiem przeszkodę. Jednak tępo było zbyt małe, tak więc strąciliśmy tylnym kopytem drąga. Przejście do kłusa, rozejrzałam się po trybunach. Brunetka ubrana w bryczesy wraz ze swoją niską koleżanką przyglądała się naszym skokom. Poprosiłam ją, by poprawiła przeszkodę. Po chwili stacjonata znów stała na swoim miejscu. Żwawy galop przy skoku lekki bat w zadek i przeszkoda zaliczona Skoczyliśmy jeszcze okserka 80 cm, krzyżaka 70 cm i stacjonatę 90 cm- wszystkie z powodzeniem. Chwilka odsapki w stępie, bo zaraz hopsamy przeszkody właściwe. Moim zadaniem było potrenować z wałachem na przeszkodach 100-110 centymetrów oraz przeszkódkach na skok-wyskok. Po odpoczynku kółko w kłusie, wolta a przy wyjściu zagalopowanie. Od razu żywe tępo, chociaż nie musiałam specjalnie o nie zabiegać. Kucyk był bardzo chętny do skoków, bardzo do przodu. Naszym celem stała się 100 cm stacjonata zrobiona z trzech drągów. Wciągnęłam powietrze i zaczęłam odliczać foule. Cztery, trzy, dwa i...mocny sygnał, oddanie wodzy...udało się. Kucyk wyciągnął mocno szyję, składając w skoku ładnie nóżki. Dopiero na takich wysokościach pokazywał co tak naprawdę umie. Lżejszym galopem na trzy krzyżaki ustawione na skok-wyskok. Przytupnął jednak przeskoczył. Byle jak, ale się udało. Najazd na to samo z drugiej strony, nieco przytrzymania jednak tępo właściwe. Nie chciałabym widzieć, jak wyglądałam na tej przeszkodzie. Punio ładnie przeleciał nad krzyżakami, bardzo nadrabiając zadkiem. Pochwaliłam go. Wolta między przeszkodą i ponowny najazd na 100 cm. I co?! Wyłamanie.
-Nie ładnie! Nie wolno tak, ej!- mruknęłam wracając na ślad i ponowny najazd. Tym razem skok udany tak jak poprzednio, baskil prześliczny. Nie wierzyłam, że kucyki mogą tak dobrze skakać. I chwila prawdy. Czekała na nas 110 cm przeszkoda, również stacjonata. Idealne tępo, mocny sygnał do wybicia. Kuc stulił jedno ucho widząc giganta. Nie pozwoliłam mu się zawahać, łydki do boków i wybicie. Było tak mocne że po skoku spadłam na szyję. On zaś przeszedł do kłusa i jeszcze schylił łebek. Wgramoliłam się w siodełko i uśmiechnęłam się do siebie. Udało się! Joanne również siedziała na trybunach i krzyknęła w moją stronę "Jeszcze raz i możecie kończyć!" Siadłam mocniej w siodło, odchyliłam się i dałam mu biec na przeszkodę. Tym razem skok o wiele ładniejszy i mnie też nie wywaliło. Opadliśmy na ziemię z gracją, zaś Punio strzelił baranka rżąc. Z galopu 50 cm krzyżak, luźna wodza, łydki i kółko galopu- jak zalecała Joanne. Chwila kłusa i do stępa. Pochwaliłam go z niedowierzaniem spoglądając na stacjonatę. Udało się nam! Gdy oddech wałacha się ustabilizował wyjechaliśmy do stajni. Zsiadłam, zdjęłam siodło i ochraniacze, sobie kask i wyprowadziłam go na myjkę. Zlałam nogi wodą, swoją twarz również Ogłowie zmieniłam na kantar i wypuściłam na pastwisko...Gdzie od razu się wytarzał. Poszłam na zimną colę do Joanne, porozmawiać trochę o naszych ulubieńcach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsraurumanimus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Punio Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin